Bajka o Podszycie i Podlocie

W piękny słoneczny dzień las sosnowy budził się pomalutku. Promyki słońca już bardzo wcześnie rano oznajmiały wszystkim wkoło, że zaczął się nowy dzień.

Wkoło było słychać śpiew tak wielu ptaków, że ciężko było odróżnić, który śpiewa w danej chwili.
– Posłuchajcie – powiedziała cichutko wielka sosna, zwracając się do dużo mniejszych drzewek, które rosły w cieniu wielkich drzew – Wsłuchajcie się w ten poranny koncert.

Młode drzewka, a było ich całkiem, całkiem sporo uwielbiały ten rytuał, kiedy z ciszy, która trwała w lesie nocną porą, las rozbrzmiewał pięknymi melodiami.
– Proszę Panią – odezwał się młody buczek, który ze szczególną uwagą starał się wsłuchiwać w ptasie śpiewy – a czy wie pani, jak nazywają się te ptaki, które śpiewają teraz najgłośniej?
Pani sosna zamyśliła się …
– Buczku, wydaje mi się, że tak głośno i radośnie śpiewają sikorki.
Odpowiedź tą usłyszał właśnie tata małych sikorek, który mimo, że był bardzo zajęty zbieraniem dla nich jedzenia, znalazł chwilkę i podfrunął do młodego buka, usiadł na jego gałązce i powiedział:
– Witaj, nazywam się Pan Sikora. Mieszkam niedaleko, bo na sąsiedniej dużej sośnie, w tej małej budce, którą widać z tego miejsca. Chciałbym Cię buczku o coś zapytać.
– Dzień dobry – przywitał się dumny buczek.
– Mój drogi, chciałbym zapytać, czy mój syn, który lada dzień wyleci z gniazda, mógłby schronić się pod twoimi gałązkami, które dzięki temu, że jesteś jeszcze młodym drzewkiem, sięgają do dna lasu. Było by to doskonałe dla niego miejsce, w którym czuł by się bezpiecznie w czasie, kiedy ja szukałbym dla niego jedzenia.
– Oczywiście, że się zgadzam! Już nie mogę się doczekać! Kto wie – pomyślał – może się zaprzyjaźnimy – mówiąc to poczuł, jak nagle coś usiadło na jego gałęzi…
Okazało się, że to właśnie młoda sikorka usiadła na gałęzi:
– Cześć! Nazywam się Gucio. Przepraszam za to nieporadne lądowanie, ale ja dopiero uczę się latać, a poza tym moje skrzydełka i ogon nie są jeszcze takie długie, jak być powinny, przez co dużo trudniej mi się lata.
– Cześć! Nic nie szkodzi. Nie masz pojęcia, jak bardzo się cieszę. Ja nazywam się Buczek i rosnę tu sobie parę lat. Zobacz jaki już jestem duży. Co prawda jeszcze wiele, lat potrzeba, żebym stał się takim potężnym drzewem jak sosny tu rosnące, ale w końcu kiedyś się doczekam.
Tak właśnie zapoznali się ze sobą Gucio – mała sikorka i Buczek. Ich dni mijały bardzo wesoło. Buk miał towarzystwo, a młody ptaszek czuł się bezpiecznie. Obydwaj zaprzyjaźnili się ze sobą. Byli bardzo z tego dumni. Pewnego dnia, przyglądając się ich rozmowom sosna zauważyła coś niesamowicie ciekawego:
– Witajcie Buczku i Guciu. Muszę Wam powiedzieć, że moją uwagę przykuło coś niezwykłego. Wyobraźcie sobie, że mimo, że Wasze imiona brzmią inaczej, to leśnicy powiedzieli by o Was w bardzo podobny sposób…
Przyjaciele spojrzeli się na siebie z zaciekawieniem, a sosna opowiadała dalej:
– Młode drzewka, rosnące wśród dorosłych drzew, nazywają się PODSZYTEM, a młode ptaki, które wyleciały z gniazdka, ale jeszcze potrzebują schronienia, bo nie potrafią jeszcze tak sprawnie latać, nazywają się PODLOTAMI. Zatem, moi drodzy, można by powiedzieć, że patrzymy na niesamowitą przyjaźń Podszytu z Podlotem.
Drzewko i młoda sikora poczuły się dumnie. I kiedy sikorka Gucio dorósł, odwiedzał swojego przyjaciela często i zawsze mógł znaleźć schronienie wśród jego gałązek.

Tekst i Foto Anna Ptak Nadleśnictwo Maskulińskie