Rower za 10 zł – to śmierdziało na kilometr

Policjanci z Orzysza zatrzymali złodzieja roweru, który oferował sprzedaż skradzionego jednośladu za 10 zł. Mężczyzna wpadł zanim właściciel zgłosił kradzież.

Kradzież niezabezpieczonego roweru spod bloku nie była trudnym zadaniem. Złodziej chciał szybko pozbyć się jednośladu i zdobyć pieniądze na alkohol, dlatego oferował go przechodniom na ulicach Orzysza za 10 zł. Zwrócił na siebie uwagę policjantów, a tłumacząc się tak kręcił, że trudno było uwierzyć w jego wersję zdarzeń.

– Funkcjonariusze podeszli do rowerzysty. Ustalili, że jest to 58-letni mieszkaniec powiatu ełckiego – mówi Anna Szypczyńska z piskiej policji. –  W trakcie rozmowy mężczyzna  początkowo twierdził, że jest to rower, który pożyczył od swojej konkubiny. W dalszej części przyznał się jednak do jego kradzieży. Powiedział, że rower ten stał niezabezpieczony przy jednym z bloków w Orzyszu. Postanowił go wziąć, a potem sprzedać, żeby mieć pieniądze na alkohol.

Mężczyzna został zatrzymany i przewieziony do komisariatu. W tym czasie na policję zgłosił się  właściciel roweru, który chciał poinformować o kradzieży. Jego zdziwienie, gdy policjanci pokazali mu odzyskany już jednoślad, było naprawdę duże.

Złodziej stanie przed sądem. Grozi mu do 5 lat więzienia. Poważne konsekwencje może ponieść także 46-letni mieszkaniec Orzysza, który włamał się do piwnicy i ukradł sekator oraz… 20 słoików z ogórkami. Właściciel wycenił wartość strat na kwotę 250 złotych. Sprawca po zatrzymaniu przez policję nie kwestionował swojej winy. Dodał, że ogórki zjadł, a sekator wyrzucił, bo nie był mu do niczego potrzebny.