Ernest Banach, 14-latek z Jeży, niewielkiej miejscowość w gminie Pisz, niosąc pomoc innym złożył najwyższą ofiarę życia. Chłopiec utonął w trakcie próby ratowania załogi żaglówki, która zaczepiła masztem o linie energetyczną.
Ernest był kapitanem drużyny Młodzików Mazur Pisz
Chłopiec o jasnych włosach, ciągle uśmiechnięty, bardzo dobrze wychowany, jeden z najlepszych uczniów w szkole, lektor parafii w Jeżach, wspaniały podopieczny i kolega. Znakomity zawodnik i kapitan Młodzików Mazura Pisz. Koledzy z piłkarskiej drużyny nie mogą się pogodzić z tym, co się wydarzyło. W południe, w dzień wypadku razem trenowali. Kilka godzin później kilkuosobowa grupa chłopców zebrała się w miejscu tragedii. Nie dowierzali temu, co się stało. Kilku z nich płakało.
Jakiej potrzeba odwagi i wielkiego serca, by podjąć ryzyko, któremu nie wahał się stawić czoła Ernest? Oby już nigdy, nikt tak młody nie był wystawiony na podobną próbę. Nic już nam nie przywróci tego wspaniałego chłopca, który nie zawahał się oddać życia za innych. Dziś pozostaje nam tylko pamięć i uznanie dla jego bohaterskiej i świętej postawy.
Rodzicom Ernesta, jego rodzeństwu i bliskim składamy najgłębsze wyrazy współczucia, łącząc się w żalu. Pamięć o tym wspaniałym chłopcu niech pozostanie na zawsze w naszych sercach.
Tragedia na Pisie
Do tragedii doszło we wtorek na rzece Pisie około godziny 17.15. Duża łódź żaglowa typu Tango 30 z postawionym masztem wpłynęła w koryto rzeki z jeziora Roś. Sternik zignorował lub niezauważył znaków informujących i ostrzegających przed liniami energetycznymi nad wodą. Wcześniej żaglówka przepłynęła pod dwiema innymi liniami zawieszonymi na wyższej wysokości. Płynąc dalej zahaczyła czubkiem masztu o kolejne metalowe przewody. W wyniku zwarcia elektrycznego, doszło do porażenia prądem kilku członków z 6-osobowej załogi z Krakowa. Dwie osoby znalazły się za burtą łodzi. Świadkiem tragicznego zdarzenia był 14-letni Ernest. Chłopiec jechał rowerem przyrzeczną aleją. Widząc co się dzieje, rzucił się na ratunek w nurt Pisy. Z relacji świadków wiadomo, że Ernest dopłynął do łodzi i próbował na nią wejść od strony rufy. Wtedy prawdopodobnie on również został porażony prądem i znikł w Pisie. Poszukiwania 14-latka trwały blisko dwie godziny. Specjalne strażackie oddziały ratowników wodnych, jednostki OSP oraz policja i ratownicy MOPR przeszukiwali koryto rzeki i pobliskie trzcinowiska. Efekt poszukiwań był jednak bardzo tragiczny. Chłopca odnaleziono martwego, jego ciało znajdowało się pod żaglówką zaczepioną masztem o linie energetyczną. Dwie osoby z załogi łodzi w stanie bardzo ciężkim przetransportowano do szpitala. Pozostałe osoby z łodzi nie odniosły poważniejszych obrażeń.