Nakradł tyle, że łupy z kryjówki w lesie musiał przewozić furmanką. Mieszkaniec gminy Pisz odpowie teraz za „skok życia” oraz wcześniejsze włamania.
Wykorzystanie zaprzęgniętej w konia furmanki do przewozu łupów nie dziwi, gdyż skradzionych przedmiotów było naprawdę dużo. Łupem 20–letniego włamywacza z gminy Pisz padły m.in. grzejniki, urządzenia elektryczne, glazura, terakota, panele podłogowe, sedesy, a nawet okna. Wszystko pochodziło z niezamieszkałego domu jednorodzinnego w Piszu. Budynek w trakcie budowy, do którego młody mężczyzna włamał się na przełomie 2014/2015 roku, okazał się dla niego prawdziwym eldorado.
Wartościowych przedmiotów było tak dużo, że włamywacz najpierw wynosił je i chował w pobliskim lesie. Właściciel powstałe straty wycenił na 30 tys. złotych. Złodziej, oprócz domu, nie omieszkał „oczyścić” też garażu i podwórka skąd zabrał hydrofor, silnik elektryczny i bale dębowe.
– Włamywacza udało się zatrzymać dzięki działaniom operacyjnym policji. W trakcie czynności ustalono, że w kwietniu 2015 roku 20-latek włamał się też do altanki na działce rekreacyjnej w Piszu, skąd ukradł agregat prądotwórczy o wartości 1 500 zł. Mężczyzna powiedział kryminalnym, że agregat ten sprzedał za 500 złotych – powiedziała Anna Szypczyńska, rzecznik prasowy Komendy Powiatowej Policji w Piszu. – Dwa miesiące później ten sam mężczyzna wybił szybę w przyczepie kempingowej. Nie znajdując tam nic ciekawego, zabrał jedynie radio warte 50 złotych.
Młody mężczyzna przyznał się do stawianych mu zarzutów. Za dokonanie kradzieży z włamaniem grozi mu do 10 lat pozbawienia wolności.