Aż 80 kilometrów miał dystans biegowej imprezy Ultra Śledź Puszczy Knyszyńskiej, rozegranej w okolicach Białegostoku. Wśród śmiałków z całej Polski, którzy w sobotę przed świtem stanęli na starcie, był Adrian Ferenc z Pisza. Udało mu się dotrzeć do mety, więc debiut w tego typu biegu może uznać za udany.
Adrian Ferenc na pokonanie trasy potrzebował 11 godzin i 27 minut. W czasie biegu spalił około 8 tys. kalorii. Start był dla piszanina poważną próbą sił i charakteru, a by sprostać tego typu wyzwaniu być perfekcyjnie przygotowanym. Jedną sprawą są regularne treningi i podnoszenie wytrzymałości, a drugą to poznanie potrzeb swojego organizmu, przesunięcie granicy bólu.
– Trasa była bardzo ciężka, zaliczyliśmy chyba wszystkie górki w Puszczy Knyszyńskiej. Momentami to był naprawdę surwiwal – mówi Adrian Ferenc. – Najbardziej dłużyło mi się ostatnie 17 km. Dobrze, że drugą część dystansu pobiegłem z kolegą z Warszawy. Wspieraliśmy się wzajemnie i chyba dzięki temu żaden z nas się nie poddał.
Kluczem do sukcesu w tego typu imprezach jest także dobre zaplanowanie logistyczne. Zawodnicy mogli liczyć na organizatora tylko w dwóch punktach żywieniowych.
– Musieliśmy mieć plecak i trochę wyposażenia, które określał regulamin – tłumaczy Adrian Ferenc. – Ja zabrałem też słodycze i kanapki, które bardzo się przydały. Na mecie nogi trochę bolały, ale nie czułem się źle. W niedzielę odpoczywałem, a od poniedziałku wróciłem do swoich obowiązków.
Limit czasu biegu wynosił 12 godzin. Do mety nie dotarło 10 zawodników spośród 90, którzy wyruszyli na trasę.