Zaginiony taksówkarz z Warszawy odnaleziony w Piszu

Od kliku dni policjanci, rodzina oraz taksówkarze z Warszawy oraz z całej Polski szukali swojego kolegi z branży. 40-letni taksówkarz w piątek wyjechał ze stolicy do Otwocka wykonując swój ostatni kurs. Od tego czasu ślad po nim zaginął.

Informacja natychmiast dotarła do taksówkarzy w całej Polsce oraz publikowana była w środkach masowego przekazu. Taksówkarz z Pisza zobaczył podobne auto na Pl. Daszyńskiego. Okazało się, że jest to zaginiony mężczyzna. Informację o odnalezieniu 40-latka natychmiast przekazano jego rodzinie, która nie kryła swojej radości.

40-letni taksówkarz pracujący w warszawskiej korporacji, tego dnia przed południem wyjechał do Otwocka w swój ostatni kurs. Od tego czasu ślad po nim zaginął. Zaniepokojona rodzina powiadomiła o zaginięciu policję. Informacja bardzo szybko rozpowszechniona została wśród taksówkarzy w stolicy, ale także w całej Polsce. Koledzy „po fachu” bardzo aktywnie zaangażowali się w poszukiwania 40-latka. O jego zaginięciu informowały także środki masowego przekazu.

W niedzielę wieczorem oficer dyżurny piskiej komendy otrzymał informację od miejscowego taksówkarza. Poinformował on, że na Pl. Daszyńskiego prawdopodobnie stoi taksówka zaginionego, a w nim mężczyzna odpowiadający rysopisowi. Natychmiast pojechali tam policjanci, aby to sprawdzić.

W rozmowie ze zgłaszającym funkcjonariusze ustalili, że o zaginięciu mężczyzny piski taksówkarz dowiedział się z internetu, kiedy przeglądał wiadomości w oczekiwaniu na kolejny kurs. Na Pl. Daszyńskiego zauważył samochód marki Skoda Octavia na warszawskich numerach rejestracyjnych i siedzącego w nim mężczyznę. Pomyślał, że to właśnie może być ten poszukiwany, dlatego zadzwonił na policję

Po sprawdzeniu w policyjnych systemach okazało się, że jest to 40-letni mężczyzna, który zaginął w Warszawie dwa dni temu. Był cały i zdrowy, ale nie był zbyt rozmowny. Powiedział policjantom jedynie, że przyjechał na Mazury przemyśleć swoje sprawy.

Informację o odnalezieniu zaginionego mężczyzny całego i zdrowego natychmiast przekazano jego rodzinie, która nie kryła swojej radości.

Finał poszukiwań okazał się szczęśliwy między innymi dzięki zaangażowaniu się taksówkarzy z całego kraju.

Do naszej redakcji dotarł list od rodziny zaginionego z prośbą jego publikację.

Piszę do Państwa, ponieważ chciałabym opowiedzieć historię, która mogła się skończyć bardzo źle, lecz dzięki Panu Mieczysławowi Nowakowi z Piszu, skończyła się dobrze. Chcielibyśmy bardzo podziękować Panu Mieczysławowi za pomoc, która jest dla nas nieoceniona!
 

Otóż dnia 15 września zaginął mój brat – Sławomir Bugalski (40l), który był taksówkarzem w Sawa Taxi w Warszawie. O godzinie 11:00 tego dnia nadajniki telefoniczne przechwyciły sygnał z jego telefonu w Otwocku (pod Warszawą) przy ul. Hożej, następnie o 12:24 przy ul. Żurawiej (okolice rozległych lasów i rzeki Świder) i tam telefon został zupełnie wyłączony. Przez długi czas to był ostatni trop, na którym mogliśmy się opierać poszukując Sławka. Po kolejnym dniu poszukiwań okazało się, że kamery na stacji benzynowej w Otwocku uchwyciły Sławka i jego samochód o godzinie 12:35. Była to dla nas ogromna nadzieja, że nic mu nie jest! Zgłosiliśmy zaginięcie na policji, jednak usłyszeliśmy, że poszukiwania mogą być wszczęte dopiero po 48h od zaginięcia. Nie mogliśmy siedzieć i czekać z założonymi rękami. Dzwoniliśmy do Sławka z nadzieją, że tym razem może usłyszymy sygnał w jego telefonie – bezskutecznie jednak. Wiedząc, jak ogromną siłę ma Internet i Facebook postanowiliśmy stworzyć plakat i wrzucić go na Facebooka z prośbą o pomoc w udostępnianiu oraz w poszukiwaniach. O godzinie 20:03 w piątek na moim profilu pojawiła się informacja o zaginięciu Sławka, która w przeciągu sekund, minut i godzin była przekazywana przez dobrych ludzi i udostępniana na ich profilach – tylko z mojego profilu udostępniono plakat o zaginięciu ponad 14 tysięcy razy!!! Do akcji dołączyli się taksówkarze, którzy w ponad 300 samochodów przeszukiwali okolice Otwocka, gdzie zaginął Sławek oraz okolice jego miejsca zamieszkania. O Sławku pisał portal Wawalove.pl, fakt24.pl  http://www.fakt.pl/wydarzenia/polska/warszawa/warszawa-zaginal-slawomir-bugalski-taksowkarz-nie- wrocil-z-pracy/g74xprn, korporacje taksówek, superstacja i wiele innych! Codziennie wstawaliśmy z nadzieją, że to właśnie dzisiaj Sławek się odnajdzie, jednak zdawaliśmy sobie sprawę, że im dłużej nam się to nie udaje, tym nasze szanse maleją. Dzwoniliśmy do wszystkich znajomych, szukaliśmy pomocy już wszędzie! Wciąż mieliśmy ogromną nadzieję na znalezienie Sławka, lecz zaczynał powoli wkradać się strach, że stało się coś złego. W niedzielę tj. 17 września o 22:40 żona Sławka dostała informację, że jej mąż znalazł się. I tu zaczyna się historia, za którą chcielibyśmy podziękować – rodzina, znajomi i przyjaciele! Otóż to właśnie Pan Mieczysław Nowak zauważył mojego brata, skojarzył go ze zdjęciem poszukiwanego i bez chwili zawahania zgłosił to na policję. Ten człowiek ma złote serce – gdyby nie on, nie wiadomo jak skończyłaby się ta historia… Pan Mieczysław nie zostawił Sławka samego – postanowił czekać razem z nim na przyjazd rodziny, która jechała z Warszawy, także podróż ta trwała dość długo. Ten człowiek poświęcił swój prywatny czas by pomóc Sławkowi, by pomóc nam wszystkim, którzy go poszukiwali. Pragniemy wyrazić  podziękowania dla tego wspaniałego człowieka? Wiemy, że gdyby nie on, do dzisiaj, zrozpaczeni, szukalibyśmy Sławka po całym kraju odchodząc od zmysłów! Pan Mieczysław to wzór obywatela, który nie pozostaje obojętny na ludzką krzywdę! Nie jeden przeszedłby obojętnie, nie zwróciłby uwagi. Ten człowiek bez chwili zawahania postanowił poświęcić Sławkowi (obcemu przecież dla siebie Człowiekowi) swój prywatny czas. Nie wezwał policji i nie pojechał do domu. Wezwał i czekał w środku nocy razem ze Sławkiem aż do momentu, w którym pojawi się ktoś z rodziny, żeby Sławek bezpieczny, cały i zdrowy, powrócił do najbliższych. Dziękujemy Panu Mieczysławowi z całego serca – dopóki tacy ludzie żyją, ten świat nie zginie. Pomagajmy sobie nawzajem i nie bądźmy znieczuleni na ludzką krzywdę i nieszczęście.

Justyna Borek.