Uratowali orlika krzykliwego

Wyglądało groźnie, ale na szczęście potrącony przez samochód orlik krzykliwy wróci wkrótce do naturalnego środowiska. Turyści, z których samochodem zderzył się młody orlik, nie zostawili ptaka na pewną śmierć.

Do zdarzenia doszło w środę wieczorem. Za Snopkami w kierunku do Rucianego-Nidy z lasu wprost na samochód wyleciał i zderzył się z pojazdem duży ptak drapieżny. Mieszkańcy województwa podlaskiego, którzy podróżowali autem zatrzymali pojazd i w rowie przy drodze odnaleźli ptaka.

W pierwszej chwili, wydawało się że drapieżnik nie żyje. Pomimo to, turyści zadzwonili po lekarza weterynarii.

-Okazało się, że z samochodem zderzył się młody i niezbyt doświadczony orlik krzykliwy. Ptak żył, a dalsze oględziny wykazały, że jest w całkiem dobrej kondycji. Orlik po kolizji wymagał jednak obserwacji w tej sytuacji przekazałem go pod opiekę Powiatowego Lekarza Weterynarii. Następnego dnia ptak przewieziony został do azylu w Mazurskim Parku Krajobrazowym w Krutyni-powiedział Andrzej Matysiak, lekarz weterynarii w Piszu.

Wszystko wskazuje na to, że orlik dzięki specjalistycznej opiece będzie miał szanse wrócić jeszcze w tym roku do naturalnego środowiska.

Orlik krzykliwy-ochrona
W Polsce objęty ochroną gatunkową ścisłą Polska Czerwona Księga określa go jako gatunek wymagający szczególnej uwagi. Wokół gniazd orlików krzykliwych obowiązuje strefa ochronna: przez cały rok w promieniu do 100 m, a okresowo (od 1.03 do 31.08) – w promieniu do 500 m od gniazda.
Jednym ze sposobów ochrony tego gatunku jest zapobieganie śmierci drugiego pisklęcia. Słabsze młode, które często są wypychane poza gniazdo, przenosi się do innego gniazda np. myszołowa, utrzymywanego w sztucznej hodowli.
Fot. Archiwum Andrzej Matysiak