Postanowił i nie cofa się na krok. Artur Tomkiewicz z giżyckiej Szkoły Żeglarstwa “Natangia” od lat promuje ideę budowy nowej drogi wodnej ze Śniardw przez jeziora Tyrkło i Buwełno do Giżycka. Jedną z form jest grudniowy rejs omegami, nowym szlakiem wodnym. W tym roku wyprawa odbyła się po raz szósty. Była to chyba najliczniejsza edycja “zimowych żagli”, gdyż na mazurskie jeziora wypłynęło sześć omeg. Obsadę dwóch z nich stanowiły piskie załogi.
Wyruszyli 2 grudnia z portu „Natangia” nad jeziorem Bocznym w Rydzewie. Trzon wyprawy stanowili żeglarze z Giżycka, ale poza nimi byli też piszanie oraz mieszkańcy Warszawy i Poznania. Skład dwóch piskich omeg tworzyli: Jakub Jórzak, Jarosław Chlewicki, Norbert Kalinowski oraz bracia Robert i Piotr Ignatiuk plus Jakub Domański z Gdańska. Wszyscy związani z Bazą MOS Pisz. Starych znajomych do grudniowego pokonania pętli namówił Jarosław Chlewicki, który w wyprawie brał udział w ubiegłym roku.
Mazurskie lodołamacze
Już na starcie, gdy omegi by wyjść z kanału musiały zmienić się w lodołamacze zapowiadało się ciekawie. I faktycznie pogoda zgotowała żeglarzom bogatą paletę swoich możliwości. No może oprócz lipcowego upału było wszystko. Był śnieg, deszcz, były wiatr i flauta, było słońce i ciężkie chmury. Był też lód, na szczęście cienki, gdyż przy grubszej tafli trzeba by było zawracać. Przed rokiem przy sprzyjających warunkach całą trasę pokonano w dwa dni, tym razem już tak lekko nie było. Żeglarze, mogąc liczyć jedynie na siłę własnych mięśni oraz wiatr w żaglach, po godzinach “burłaczenia” przez kanały w piątek przed wieczorem rozbili obóz pod Mikołajkami.
Omegi pod zaśnieżonym świerkiem
W sobotę rano szybka pobudka i kurs na Śniardwy. Wcześniej jednak krótki postój w Mikołajkach, widok białych żagli w porcie o tej porze roku-bezcenny. Po słonecznym poranku, na Mikołajskim zrobiło się chmurno. Przez Śniardwy omegi “przeleciały” z wiatrem, jednak za Okartowem na Tyrkle zaczął padać śnieg i na dokładkę zgasł wiatr. By dobić do biwaku na końcu jeziora trzeba było chwycić za pagaje. Obóz pod świerkiem, śnieg i ognisko po ciężkim dniu dodały wyprawie magii. W niedzielę na wszystkich czekała “przewózka”, transport omeg pomiędzy jeziorami Tyrkło i Buwełno. Właśnie o ten odcinek Wielkiej Mazurskiej Pętli idzie cała gra.
Z prądem Głaźnej Strugi
Dzięki m. in. akcjom Artura Tomkiewicza, który przez lata przekonał do idei licznych miejscowych samorządowców, powstała opinia środowiskowa projektu, która skłania się w kierunku budowy tunelu, a ten z pewnością stanie się atrakcją turystyczną. Przewózka sześciu omeg pomiędzy Tyrkłem i Buwełnem trwała do południa. Kiedy w końcu podniesiono żagle okazało się, że również na finiszu w niedzielę, też nie ma co liczyć na lepszy wiatr. Największą prędkość omegi rozwinęły na Głaźnej Strudze. Przy wysokim poziomie woda w krótkim kanałku łączącym Buwełno z jeziorem Jagodne rwała niczym w górskim strumieniu. Kiedy omegi wypłynęły na Niegocin zaczęło zmierzchać. Tym razem metę stanowił Centralny Ośrodek Sportu w Giżycku. Około godziny 19, po blisko 60 godzinach wyprawy i pokonaniu 80 km wszystkie załogi szczęśliwie wpłynęły do portu w Giżycku.