W czubie peletonu do mety morderczego maratonu kolarskiego w Zambrowie dojechali Marcin Lipiński i Adam Bazydło. Piszanie 200 km trasy pokonali w czasie poniżej 6 godzin. Na krótszym 140 km odcinku z powodzeniem rywalizował również Sławomir Charubin.
Trójka piszan wyzwanie maratońskim dystansom rzuciła już po raz drugi. W ubiegłym roku kraksy i awarie sprzętu spowodowały, że czas przejazdu był dłuższy, tym razem udało się zejść poniżej granicy 6 godzin.
W II Maratonie Szosowym w Zambrowie na kilku dystansach rywalizowało w sumie 166 zawodników i zawodniczek z całej Polski. Marcin Lipiński i Adam Bazydło stanęli na starcie koronnego 200 km dystansu w grupie 29 kolarzy wśród których była też jedna kobieta.
-Założenie było takie, jechać w czubie i „zejść” poniżej 6 godzin. I chociaż panował okropny upał, to jednak udało się to wszystko osiągnąć. Kilku mocniejszych zawodników podejmowało próby ucieczki, szarpało, ale pomimo, że w ostatnich dwóch godzinach piekły stopy, bolał kark, nie odpuszczaliśmy, a średnia po 100 km wyszła nam 36 km/h. Na takim dystansie oprócz przygotowania formy, trzeba mieć też dużo szczęścia, bo jedna awaria, przebita opona i minuty lecą. Ważne wsparcie dał nam tata Marcina, który jadąc samochodem dostarczał nam płyny. To wszystko złożyło się na końcowy sukces– powiedział Adam Bazydło, który metę minął z czasem 05:54:50.
Piszanie mogą mieć powody do zadowolenia, gdyż na metę wyścigu wjechali z czołówką. Najlepszy zawodnik Adam Zdrojkowski odnotował czas 05:47:34. Marcin Lipiński wjeżdżając na kole tuż za mocnymi zawodnikami z Łomży i Hajnówki wykręcił czas 05:54:23, tuż za nim był Adam Bazydło.
Powody do zadowolenia z występu w Zambrowie może mieć również startujący na 140 km trasie Sławomir Charubin. W ubiegłym roku piszanin na trasie odnotował kraksę, przebił oponę i jadąc za samochodem zabezpieczającym nadłożył parę kilometrów. Tym razem scenariusz ułożył się dużo lepiej, a reprezentant Pisza dojechał do mety z czasem 04:42:39.