Po sanie na biegun, żeglowali z delfinami

Zobacz galerię
8 zdjęć
Po sanie na biegun, żeglowali z delfinami

Po sanie na biegun, żeglowali z delfinami

Po sanie na biegun, żeglowali z delfinami

Po sanie na biegun, żeglowali z delfinami

Po sanie na biegun, żeglowali z delfinami

Po sanie na biegun, żeglowali z delfinami

Po sanie na biegun, żeglowali z delfinami

Po sanie na biegun, żeglowali z delfinami

Rejs do Oslo udał się w 110%, to było 1180 km niesamowitej przygody pod żaglami z niesamowitymi ludźmi – Tak swój niespodziewany rejs z Gdańska do Oslo podsumowuje Janek Przychodzeń, który znalazł się w załodze Marcina Ginieczki, znanego podróżnika z Kętrzyna.

Czwórka, żeglarzy 4 czerwca z Gdańska jachtem „Krispol” wypłynęła do Oslo. Celem rejsu było Norweskie Muzeum Morskie, gdzie na Marcina Ginieczko czekały specjalne, wykonane na zamówienie sanie. Sanie, z którymi podróżnik planuje przejście Grenlandii oraz zdobycie Bieguna Południowego w obie strony. Przypadek, a może zrządzenie losu sprawiły, że Marcin Ginieczko, do załogi jachtu „Krispol” zaprosił piszanina Janka Przychodzeń.

-Rejs do Oslo udał się w stu dziesięciu procentach. Warunki były wspaniałe, słońce oraz błękitne fale. Za cieśninami Duńskimi na Kattegacie powitały nas delfiny, które płynęły z nami przez kilka godzin, coś niesamowitego. W duchu liczyłem też, że zobaczę wieloryba, no ale przecież nie można mieć tyle szczęścia naraz. Jedynie na morzu północnym zatrzymał nas bardzo silny wiatr, który uniemożliwił nam wejście do Oslofjordu. W Oslo miałem możliwość obejrzeć statek „Fram”, którym Roald Amundsen popłynął na zdobycie bieguna południowego oraz rekonstrukcję tratwy „Kon Tiki”, którą Thor Heyerdahl przepłynął Ocean Spokojny. Spotkaliśmy się także z Borge Ouslandem, znanym norweskim polarnikiem–mówi Janek Przychodzeń.

Ceremonia przekazania sań odbyła się 11 czerwca w Norweskim Muzeum Morskim w Oslo. Uczestniczyli w niej dyrektor Muzeum, przedstawiciel Ambasady Polskiej w Norwegii oraz Aleksandra Eriksen, prezes firmy Polish Connection, fundatorka sań. Przybyli także Polacy mieszkający na stałe w Norwegii.

-Same sanie są wręcz kosmiczne przy długości ponad 2 metrów ważą jedynie 6kg, tak, że można je podnieść jednym palcem. Wykonane są z Kevlaru, który zapewnia największą wytrzymałość przy bardzo małej wadze. Przygotowali je najlepsi Norwescy specjaliści. W ramach przygotowań pojadą one na Grenlandię, którą Marcin chce zdobyć podwójnym trawersem. Podczas wyprawy na Antarktydę, obciążone będą ponad 150kg ładunkiem, od którego zależy przetrwanie w ekstremalnych warunkach. Szkoda, że wszystko co dobre szybko się kończy. Przeżyłem wspaniałą przygodę, ze wspaniałymi ludźmi. Ale w głowie już układają się plany na kolejny rejs hen, hen za horyzont, tam gdzie żagle poniosą-dodaje Janek.

Obowiązki i praca, sprawiły, że Janek Przychodzeń, do Polski, Pisza, musiał wrócił wcześniej. Dziś wieczorem „Krispol” przeczekując sztorm 10b ma wyjść z Bornholmu. Jak informuje Marcin Ginieczko na swojej stronie internetowej teraz załoga składa się z kapitana Remigiusza Trzaski, nauczyciela żeglarstwa Marcina, Rafała Wojdy i Stefana Czerwińskiego. Zespół mały, ale zgrany. Na pokładzie, w kajucie kapitana – sanie na biegun.

Misja sanie – to I etap norweskiego projektu Marcina Ginieczki, extremalnego podróżnika  „napieracza” z Kętrzyna, który za przepłynięcie w ubiegłym roku w canoe Amazonki wpisany został do World Records Guinness. Teraz Marcin Ginieczko rusza do Mongolii, wyprawa będzie przygrywką do przejścia Grenlandii i zdobycia Bieguna Południowy w obie strony w 2018 roku.

Fot. www.gienieczko.pl