Bardzo szybko w ręce policjantów wpadł sprawca kradzieży motocykla w Piszu. Mężczyzna przyznał, że włamał się do garażu, bo wiedział, że stoi w nim motocykl i chciał nim sobie pojeździć.
Najpierw piscy policjanci odnaleźli skradziony motocykl, a potem namierzyli złodzieja. Dochodzenie prowadzone przez kryminalnych z Komendy Powiatowej Policji w Piszu doprowadziło do odzyskania sportowego motocykla suzuki w nienaruszonym stanie. Złodziej ukradł z garażu przy ul. Staszica także kask i specjalne rękawice ochronne, a straty wyceniono na blisko 6 tys. zł.
– Motocykl został porzucony na skrzyżowaniu dróg do miejscowości Borki i Kałęczyn. Tam stał przy drodze w stanie nienaruszonym – mówi Anna Szypczyńska z piskiej policji. – Wcześniej jednak kryminalni ustalili, że pojazd ten był widziany na parkingu przy ul. Warszawskiej w Piszu. Policjanci pojechali we wskazane miejsce. Motocykla tam nie było. Na parkingu pozostała jedynie plastikowa bańka po paliwie, co sugerowało, że w motocyklu najprawdopodobniej zabrakło paliwa. Sprawca zmuszony był zatem zatankować pojazd.
Policjanci postanowili sprawdzić monitoring pobliskiej stacji benzynowej. Na nagraniu zgodnie z przypuszczeniami zauważyli mężczyznę, który tankował paliwo do bańki znalezionej na parkingu. Funkcjonariusze doskonale znali go z wcześniejszych kradzieży i włamań. Zatrzymali 34-latka, a ten przyznał się do kradzieży z włamaniem za co grozi mu do 10 lat wiezienia. Powiedział policjantom, że włamał się do garażu, bo dobrze wiedział, że to właśnie tam jest motocykl, którym chciał sobie pojeździć.