Podpalili „babę” i wrzucili ją do rzeki

Zobacz galerię
9 zdjęć
Podpalili „babę” i wrzucili ją do rzeki

Podpalili „babę” i wrzucili ją do rzeki

Podpalili „babę” i wrzucili ją do rzeki

Podpalili „babę” i wrzucili ją do rzeki

Podpalili „babę” i wrzucili ją do rzeki

Podpalili „babę” i wrzucili ją do rzeki

Podpalili „babę” i wrzucili ją do rzeki

Podpalili „babę” i wrzucili ją do rzeki

Podpalili „babę” i wrzucili ją do rzeki

Zima do Pisza wrócić już nie powinna. Z nadejściem wiosny skutecznie i zgodnie z tradycją pożegnali ją rycerze Viri Misericordiae von Johannesburg. Piscy zbrojni miłosierdzia tym razem nie mieli. Symbolizująca zimę Marzanna podpalona popłynęła Pisą do morza.

Kto jak nie rycerze miał potraktować zimę tak jak się należy, czyli ogniem i wodą zgodnie z dawną słowiańską tradycją. Stary zwyczaj palenia i topienia symbolizującej zimę kukły miał zapewnić urodzaj w nadchodzącym roku. Piską Marzannę, która ukryła się przed wiosną, wyciągnięto w środę z Muzeum Ziemi Piskiej.

– Postanowiliśmy wrócić do dawnej tradycji, gdyż zima jakby się ociąga z odejściem. Dlatego uznaliśmy, że zimę należy odprawić po rycersku, czyli żelazem, ogniem i wodą – powiedział Dawid Heller, z Viri Misericordiae von Johannesburg. – Naszą Marzannę wykonaliśmy z bawełnianych szat i siana, a całość osadziliśmy na drzewcu. Kukła jest w całości ekologiczna, więc nie zanieczyści środowiska.

Tradycja topienia Marzanny jeszcze do niedawna była dosyć powszechna. Pierwszego dnia wiosny barwne pochody uczniów ze szkół szły nad rzekę, by odprawić zimę do morza. W ostatnich latach Marzannę zastąpił Gaik Maik, z którym piskie przedszkolaki, tak jak to robiły w poniedziałek, obchodzą ulice miasta.