Ćwierć miliona do zwrotu. Afera z Mazurskim Grzańcem.

Zobacz galerię
7 zdjęć
Ćwierć miliona do zwrotu. Afera z Mazurskim Grzańcem.
001

Nieprawidłowości przy organizacji imprezy wyszły na jaw z początkiem 2015 r

Ćwierć miliona do zwrotu. Afera z Mazurskim Grzańcem.
01

Impreza była atrakcyjna, szkoda tylko, ż miała taki finał

Ćwierć miliona do zwrotu. Afera z Mazurskim Grzańcem.
002

Sprawa stała się głośna za sprawą dochodzenia prokuratorskiego

Ćwierć miliona do zwrotu. Afera z Mazurskim Grzańcem.
Volver

Koncert zespołu Volver

Ćwierć miliona do zwrotu. Afera z Mazurskim Grzańcem.
003

Ćwierć miliona do zwrotu. Afera z Mazurskim Grzańcem.
02

Koncert zespołu Iwan i Delfin

Ćwierć miliona do zwrotu. Afera z Mazurskim Grzańcem.
DSC_1410

Na imprezę wynajęto olbrzymi namiot

Gmina Pisz musiała zwrócić ćwierć miliona zł za imprezę „Mazurski Grzaniec”. Wystrzałowa zabawa uderzyła nas mocno po kieszeni. Pytanie, kto za to odpowie? Przed sądem toczy się w tej sprawie postępowanie.

Gmina Pisz zwróciła 245 374 zł do Urzędu Marszałkowskiego. To dotkliwa konsekwencja nieprawidłowości, jakich mogli dopuścić się pracownicy magistratu i organizatorzy imprezy Festiwalu Mazurskiego Grzańca 2011. Sprawą zajmowała się prokuratura, a obecnie sądy.

– Niestety mimo usilnych zabiegów i działań z naszej strony nie udało się uniknąć zwrotu tak dużych pieniędzy – wyjaśnia Jacek Zarzecki, rzecznik prasowy Urzędu Miejskiego w Piszu. – Kontrola realizacji projektu, z którego środków dofinansowana była impreza „Mazurski Grzaniec” wykazała szereg błędów i nieścisłości. Przy obecnym bardzo nadwyrężonym stanie finansów naszej gminy, jest to bardzo dotkliwe obciążenie.

Przed Sądem Rejonowym w Piszu toczy się proces przeciwko pracownikom Urzędu Miejskiego w Piszu, którzy w 2011 roku zajmowali się organizacją Mazurskiego Festiwalu Grzańca. Prokuratura oskarżyła ich o zawyżenie o 77 tys. zł kosztów artystycznej obsługi imprezy. Głównym oskarżonym jest były urzędnik magistratu Mateusz C. Impreza Festiwal Mazurskiego Grzańca trwała zaledwie jeden dzień, a kosztowała ponad pół miliona złotych. Na piskim rynku stanął specjalnie wynajęty na tę okazję olbrzymi namiot, w którym wystąpili: Andrzej Grabowski, kabaret Limo, grupa Volver i Ivan Komarenko ze swoim przebojem „Czarne oczy”. Autografy rozdawał też Mamedem Khalidov, czołowy zawodnik MMA na świecie. Imprezę prowadzili Maciej Rock z Polsatu i Damian Michałowski z Radia Zet. Najważniejszym punktem festiwalu miał być jednak konkurs na najsmaczniejszego grzańca. Stawiło się do niego kilkunastu gastronomów z Pisza i okolic.

003

Po sygnałach o szeregu nieprawidłowości mających miejsce podczas organizacji w 2011 roku Festiwalu Mazurskiego Grzańca, Urząd Marszałkowski Województwa Warmińsko – Mazurskiego, który dofinansował imprezę kwotą ponad 450 tys. zł zalecił kontrolę z realizacji projektu, finansowanego ze środków unijnych. Jej wyniki okazały się druzgocące w skutkach dla Urzędu Miejskiego w Piszu. Głównym zaleceniem pokontrolnym był nakaz zwrotu blisko 214 tys. zł, wydanych przez organizatorów imprezy na produkcję i emisję spotów reklamujących „Mazurskiego Grzańca” w czterech stacjach regionalnych Telewizji Polskiej: Olsztyn, Białystok, Gdańsk i Warszawa. Nakaz zwrotu jest poważnym ciosem w budżet gminy, będącej aktualnie w poważnych tarapatach finansowych.

W trakcie kontroli ujawniono, że wizyjna reklamówka imprezy, która zgodnie z umową miała być wyemitowana na antenie TV 80 razy, pojawiła się na niej zaledwie 40. Za zaniżenie ilość emisji reklamy odpowiedzialna była wynajęta do organizacji imprezy przez Urząd Miejski w Piszu, olsztyńska firma J&G Global Holding s.c. Kontrola Urzędu Marszałkowskiego wykazała również, że J&G Global Holding s.c. nie zlecił też ujętej w umowie emisji baneru reklamowego Mazurskiego Grzańca na telebimie w centrum Olsztyna, za co, jak się również można domyślać, firma wzięła pieniądze. Zdaniem kontrolerów, większość wydatków na Festiwal Mazurskiego Grzańca 2011 była mocno zawyżona, głównie o koszty obsługi artystycznej. Wnioski pokontrolne jednoznacznie sugerują, że imprezę można było przeprowadzić mniejszym kosztem i bez konieczności wynajęcia drogiego pośrednika w postaci organizatora zewnętrznego.

Szukają winnych

Na jednodniowy Festiwal Mazurskiego Grzańca, Urząd Miejski w Piszu otrzymał dofinansowanie w wysokości ponad 450 tys. zł, a z własnego budżetu dołożył prawie 80 tys. Przewidziany w umowie całkowity koszt emisji 80 spotów telewizyjnych i radiowych wynosił 147.600 tys. zł. Spoty miały być emitowane przez okres 14 dni do 20 lutego 2011r., w pasmach reklamowych ośrodków Telewizji Polskiej: Olsztyn, Białystok, Warszawa i Gdańsk. Telewizyjna kampania reklamowa zlecona została organizatorowi imprezy – olsztyńskiej firmie J&G Global Holding s.c. Ta sama firma odpowiedzialna była również za realizację spotu. Wszystkie dokumenty dotyczące realizacji umowy w zakresie reklam telewizyjnych podpisywał urzędnik magistratu Mateusz C. Urząd Miejski w Piszu podejrzewa, że większość z nich podpisywana była post factum. Proces w tej sprawie toczy się przed Sądem Rejonowym w Piszu. Prokuratura zarzuca Mateuszowi C., że na skutek jego działań gmina Pisz poniosła straty ponad 70 tys. zł. Odrębny postępowanie, również w sprawie Mazurskiego Grzańca dotyczyło Rafała G. i Krzysztofa J., właścicielom spółki medialnej J&G Global Holding s.c. Z przedstawionych prokuraturze dokumentów wynika, że Mateusz C. potwierdził wywiązanie się przez J&G Global Holding s.c. z części umowy dotyczącej emisji reklamówek Mazurskiego Grzańca. Nie potwierdzają tego jednak dokumenty wystawione przez ośrodki TVP. Na ich podstawie ustalono, że TVP Olsztyn wyemitował na swojej antenie reklamę tylko 20 razy, TVP Gdańsk – 5, TVP Warszawa – 6 i TVP Białystok – 9. Spoty emitowano również w innych czasach niż to ustalono. Tymczasem organizator imprezy zainkasował pieniądze za emisję 80 reklam.