Pięćdziesiąt mandatów na jednym pogrzebie Gdzie tu sprawiedliwość?

Policjant wystawił mandaty, żałobnicy mają zapłacić. Sąd Rejonowy w Piszu oddalił skargę jednego z blisko pięćdziesięciu ukaranych kierowców, którzy źle zaparkowali samochody na pogrzebie.

W środę Sąd Rejonowy w Piszu wydał postanowienie o oddaleniu wniosku o uchylenie mandatu, jednemu z blisko pięćdziesięciu ukaranych kierowców za złamanie zakazu zatrzymywania się na ul. Spokojnej przy piskim cmentarzu. Zdarzenie miało miejsce podczas pogrzebu, na który przyjechali.

– Ten znak nie ma prawa tam stać, zwłaszcza w tak słabo widocznym miejscu. Ukarano mandatami tylu kierowców, a nikt nie potrafi odpowiedzieć na proste pytanie – kto tam ten znak postawił i na jakiej podstawie? Nie wyjaśnił tego do tej pory ani sąd, ani Urząd Miejski w Piszu, będący właścicielem drogi – uważa Mariusz Semenowicz. – Odrębnym aspektem tej sprawy jest sposób w jaki nas bezwzględnie ukarano.

– W tej sytuacji karanie mandatami mieszkańców, czy osób, które jadąc na pogrzeb pokonały czasami nawet kilkaset kilometrów jest po prostu nieludzkie – uważa Jan Wyrostek, właściciel zakładu pogrzebowego. – Sytuacje, że samochody zastawiają ulicę Spokojną i całkowicie blokują przejazd, zdarzają się naprawdę sporadycznie.

Kto i za czyją zgodą postawił znak zakazu na ul. Spokojnej? Czy w ogóle w tamtym miejscu policja może karać mandatami, skoro droga nie ma statusu drogi publicznej. Jak tę sytuację wyjaśnia Urząd Miejski, co o karaniu mandatami kierowców sądzi policja? Więcej w najnowszym wydaniu Tygodnika Piskiego.
Tak na ten temat pisaliśmy w Tygodniku Piskim trzy tygodnie temu

Znak cd2

(Artykuł ukazał się w Tygodnik Piski nr 3 z 21 stycznia 2016r.)

Pięćdziesiąt mandatów na jednym pogrzebie

Prawie pięćdziesiąt mandatów za jednym zamachem wystawiła piska policja żałobnikom, którzy brali udział w pogrzebie. Nietuzinkowa sprawa trafi ła do sądu.

– To był pogrzeb ojca pana Marka Skarzyńskiego, dyrektora szpitala w Piszu, znanej i szanowanej osoby, dlatego tak bardzo dużo ludzi przyjechało na uroczystość pogrzebową – opowiada jeden z kierowców. – Zjechała się masa samochodów. Auta jechały jedno za drugim. Nie jeżdżę często ulicą spokojną i nie wiem, że nie można tam parkować. Znak na skrzyżowaniu ustawiony jest bardzo dziwnie. Nie tak łatwo go zauważyć, bo trzeba skoncentrować się na wykonaniu manewru skrętu o 90 stopni. Dodatkowo stoi on przy ogrodzeniu przy zasłaniających go drzewach.

Mandaty na ulicy Spokojnej przy cmentarzu w Piszu hurtowo „posypały” się 29 października minionego roku. Jakby tego było mało, kolejny raz bloczek mandatowy poszedł w ruch kilka dni później w Święto Wszystkich Świętych. To potwierdza, że znak faktycznie stoi w miejscu, w którym nie zauważa go większość kierowców. Część z nich nie przyjęła z tego powodu mandatów. Łatwo policzyć, że w czasie godzinnego pogrzebu 29 października, dzięki działaniom policji budżet państwa zasilony został kwotą prawie 5 tys. zł. Kara za złe parkowanie wynosiła bowiem 100 zł. Co ciekawe żaden z ukaranych kierowców nie miał świadomości, że wlepiono mu mandat.

tekst (2)

– O karach dowiedzieliśmy się po ponad tygodniu, gdy do biura kadrowej szpitala zadzwoniono z policji i podano nazwiska ukaranych. Wszystkie brały udział w pogrzebie – wyjaśnia Mariusz Semenowicz, który odmówił przyjęcia mandatu i domaga się wyjaśnienia sprawy przed sądem.

Pierwsza rozprawa odbyła się 20 stycznia br., sąd jednak nie podjął decyzji sprawę przełożył na 10 lutego. Feralny znak zakazu zatrzymywania się po prawej stronie ul. Spokojnej w Piszu, ustawiono około trzech lat temu. Jednak mandaty zaczęły sypać się dopiero w tym roku.

– Policjant, podejmując interwencję, musi zareagować. Patrząc na okoliczności może pouczyć, a nie pisać mandat – kontynuuje Mariusz Semenowicz. – Uważam, że znak ustawiono tam z naruszeniem przepisów, a całą sytuację należy rozwiązać tak, by nie utrudniała życia mieszkańcom.

Szybciej od sądu zadziałała jednak „niewidzialna ręka” i kilkanaście tygodni temu ktoś zamalował znak farbą. – Ten znak powinien być w ogóle usunięty. Tym bardziej, że jest tak ustawiony, że go nie widać. Takie sytuacje, że ktoś zastawi ulicę Spokojną i całkowicie zablokuje przejazd, zdarzają się naprawdę sporadycznie – uważa Jan Wyrostek, przedsiębiorca pogrzebowy z Pisza. Nie kryje przy tym rozgoryczenia, gdyż spotkał się z głosami, że to właśnie on zawiadomił policję. – Piski cmentarz jest coraz większy, wiadomo też, że od strony ul. Spokojnej brakuje miejsc do parkowania. Dlatego warto pomyśleć o parkingu z drugiej strony kaplicy. Mieszkańcy muszą przecież gdzieś parkować zwłaszcza, że często są to osoby starsze, które idąc z parkingu po drugiej stronie mają do pokonania naprawdę dużą odległość. W tej sytuacji karanie mandatami mieszkańców, czy osób, które jadąc na pogrzeb pokonały czasami nawet kilkaset kilometrów jest po prostu nieludzkie.

znaki

Urząd Miejski w Piszu, który jest zarządcą drogi nie udziela jednoznacznych wyjaśnień, czy znak zakazu ustawiony jest zgodnie z przepisami. „W odpowiedzi na pismo nr II KO 938/15 z dnia 10.12.2015 r. w sprawie dokumentacji technicznej dotyczącej posadowienia znaków drogowych na skrzyżowaniu ul. Spokojnej w Piszu (…) informuje, że Urząd Miejski nie posiada projektu stałej organizacji ruchu dotyczącego ww. ulicy. Ponadto informuję, że ul. Spokojna w Piszu nie posiada statusu drogi publicznej, w związku z czym nie konsultowano przedmiotowej sprawy z Komenda Powiatową Policji w Piszu przedmiotowej sprawy.” – czytamy w piśmie wyjaśniającym dla Sądu Rejonowego w Piszu. Ciekawym również jest to, że pod gradem mandatów, które się posypały, podpisał się funkcjonariusz piskiej policji, który rok temu wsławił się zatrzymaniem samochodowego orszaku ślubnego i ukarał kierowcę wiozącego młodą parę mandatem za używanie klaksonu. O sprawie głośno mówiły wówczas ogólnopolskie media, a nałożony mandat anulowano. O komentarz do sprawy mandatów na pogrzebie poprosiliśmy rzecznika prasowego piskiej policji. Otrzymaliśmy od niego informację, że po zapoznaniu się ze zdarzeniem udzieli nam informacji.