Mateusz Bessman jest jednym z wychowanków TSK Roś, który po udanym poprzednim sezonie postanowił zmienić barwy klubowe. Latem został zawodnikiem Politechniki Gdańskiej, a w obecnych rozgrywkach występuje w zmaganiach juniorów oraz III lidze seniorów.
— Poprawiłem grę obronną i technikę w ataku oraz na pewno stałem się bardziej wszechstronnym zawodnikiem — mówi Mateusz Bessman.
— Minęło pół roku odkąd przeniosłeś się do Trójmiasta i podjąłeś treningi w Politechnice Gdańskiej. Jak przed wyjazdem wyobrażałeś sobie ten okres?
— Spodziewałem się, że życie w Trójmieście będzie dużą zmianą i każdy dzień będzie wymagał ode mnie większego wysiłku, niż gdybym pozostał w Piszu. Obawiałem się, czy dam radę pogodzić logistycznie zajęcia w szkole z treningami w klubie, ze względu na dużo większe odległości i konieczność przemieszczania się środkami komunikacji miejskiej. Ostatecznie, moje obawy okazały się niepotrzebne.
— Dlaczego wybór padł na Gdańsk, który od rodzinnego miasta dzieli 300 km, a poziom koszykówki w Trójmieście w porównaniu z naszym regionem, może sprawić, że z lidera drużyny staniesz się nagle jednym z wielu?
— Będąc w trzeciej klasie gimnazjum dostałem propozycję przejścia do Trefla Sopot, ale zdecydowałem, że jeszcze na rok zostanę w Piszu. Postanowiłem, że zrobię wszystko, aby poprowadzić drużynę szkolną Samorządowego Gimnazjum Powiatowego w Piszu do mistrzostwa województwa w rozgrywkach gimnazjalnych oraz klub TSK Roś do jak najwyższego miejsca w rozgrywkach wojewódzkich WMZKosz. Dzięki tej decyzji wraz z kolegami mogliśmy cieszyć się z Mistrzostwa Województwa Warmińsko-Mazurskiego Szkół Gimnazjalnych oraz trzeciego miejsca w lidze kadetów U16. Pojechaliśmy także na Mistrzostwa Polski Szkół Gimnazjalnych do Lublina, gdzie zajęliśmy dwunaste miejsce.
Przed obecnym sezonem pojawiła się propozycja z Politechniki, Asseco Gdynia i również z Trefla Sopot. Wspólnie z rodzicami wybrałem Politechnikę Gdańsk. Obecnie gram w rozgrywkach juniorów U18 i w III lidze. Myślę, że w rozgrywkach juniorskich jestem ważnym zawodnikiem w drużynie, mimo że o rok młodszym. W III lidze zdobywam doświadczenie, które z pewnością okaże się kluczowe w perspektywie kolejnych lat.
— Tata jako prezes TSK z pewnością nie miał obaw, co do Twojej dalszej drogi. Jak udało się przekonać mamę?
— Rodzice na początku martwili się, czy pogodzę naukę w bardzo dobrym liceum z codziennymi treningami, ale wiedzieli, że zostając w Piszu całkowicie zamykam sobie drogę do kariery seniorskiej. Nie było ciężko przekonać zarówno mamę, jak i tatę do wyjazdu do Gdańska.
— Zauważyłeś, że przez te kilka miesięcy zmieniło się coś w Twojej grze?
— Tak, zdecydowanie. Poprawiłem grę obronną i technikę w ataku oraz na pewno stałem się bardziej wszechstronnym zawodnikiem. Cały czas pracuję nad poprawą warunków fizycznych oraz nad rzutem z dystansu.
— Dla młodych zawodników ważne są statystyki. Masz osiągnięcia w barwach Politechniki, którymi możesz się pochwalić?
— Z drużyną Politechniki Gdańsk zapewniliśmy sobie brązowe medale w rozgrywkach Pomorskiego Związku Koszykówki w kategorii U18. Obecnie przygotowujemy się już do rozgrywek centralnych. W świątecznym turnieju, który odbył się w Gdańsku, grając przeciwko MKS Dąbrowa Górnicza, Treflowi Sopot i Basketowi Gniezno byłem drugim strzelcem zespołu, zdobywając 40 punktów w trzech meczach. Myślę, że dzięki ciężkiej pracy największe sukcesy są jeszcze przede mną.
— Grasz w rozgrywkach młodzieżowych i seniorskiej w drużynie, która występuje w III lidze, więc okazji do zbierania doświadczenia meczowego jest mnóstwo, ale i chyba łatwo rozładować baterie.
— Tak, meczów jest mnóstwo, czasami nawet trzy w ciągu tygodnia. Dodatkowo gram również w rozgrywkach szkolnych, gdzie ostatnio zapewniliśmy sobie Mistrzostwo Gdańska, wygrywając 61:54 z klasą koszykarską XIV LO. Zdobyłem 27 punktów (5×3 pkt) i zostałem wybrany MVP tego meczu. Niestety, mam bardzo mało czasu na regenerację, dlatego każdą wolną chwilę staram się poświęcić na odpoczynek.
— Kto decyduje o wyborze zespołu, w którym zagrasz w najbliższy weekend? Chodzi o interes drużyny w poszczególnym meczu czy wobec Twojej osoby jest realizowany jakiś długoterminowy plan?
— Wyboru, w którym zespole wystąpię, dokonuje sztab trenerski. Trenerowi zależy, abym grał jak najwięcej i zdobywał doświadczenie, które mam nadzieję zaowocuje w ćwierćfinałach Mistrzostw Polski Juniorów U-18. W przyszłym sezonie mam być już podporą drużyny juniorów U18, w której będę grał ze swoimi rówieśnikami, a nie o rok młodszy, jak to ma miejsce w tym sezonie. Uczestnictwo w meczach III ligi seniorów ma służyć podniesieniu moich umiejętności i ogrywaniu się w rywalizacji ze starszymi zawodnikami.
— Jak wygląda Twój tygodniowy program zajęć?
— Tygodniowo mam 7-8 treningów — 2-3 razy rano, zazwyczaj od 6.45 i 5 razy w tygodniu popołudniami. Zajęcia szkolne codziennie rozpoczynam o 8.15 i kończę o 14.45. Dzięki ciężkiej pracy na treningach i wyróżnianiu się w swoim roczniku trener dał mi możliwość wyboru. Podczas popołudniowych treningów mogę uczestniczyć w zajęciach drużyny juniorów U18 o godz. 16 lub przyjść na godz. 20 do juniorów starszych U20.
— Trudno pogodzić naukę z obowiązkami sportowymi?
— Tak, ponieważ często po prostu brakuje czasu na naukę, a po treningach dochodzi dodatkowo zmęczenie. Mimo takiego trybu życia nie mam problemów z ocenami, więc chyba udaje mi się godzić treningi koszykówki z nauką. Jest spora szansa, że skończę pierwszą klasę liceum z wyróżnieniem.
— Kilku Twoich kolegów z drużyny TSK Roś także postanowiło kontynuować przygodę z koszykówką, wybierając różne kluby. Macie kontakt, spotkaliście się już może na boisku?
— Oczywiście mam bardzo dobry kontakt ze wszystkimi kolegami z drużyny TSK Roś. Zawsze, jak przyjeżdżam do domu, spotykam się z nimi i wspólnie spędzamy czas. Często rozmawiamy, śmiejemy się i wygłupiamy do godzin porannych (śmiech). Jestem pewien, że nasze przyjaźnie przetrwają, gdyż tak naprawdę dzięki koszykówce staliśmy się braćmi. Michał i Patryk Zapert grają w MKS Dąbrowa Górnicza. Z Michałem ostatnio spotkałem się na turnieju w Gdańsku, gdzie graliśmy przeciwko sobie. Rafał Mocarski zdecydował się na przejście do Trójeczki Olsztyn. Zagraliśmy przeciwko sobie w meczu III ligi. Mateusz Trupacz uczy się w Mrągowie i gra w klubie As Mrągowo. Bartek Żuliński i Adam Wilimczyk także trenują w Asie i uczą się w Piszu. Niedługo do drużyny z Mrągowa mają dołączyć Kamil Trąbka i Mateusz Butrymowicz.
— Myślisz już czasami o kolejnym kroku? Zawodnicy niewiele starsi od Ciebie pojawiają się już na parkietach Tauron Basket Ligi, więc musisz się spieszyć.
— W trakcie sezonu pojawiły się już jakieś propozycje z innych klubów, ale na razie nie mogę zdradzić szczegółów. W każdym razie dużo osób znających się na koszykówce i trenerów powtarza mi, że mam szansę na grę na najwyższym poziomie rozgrywkowym. Aby tak się jednak stało muszę ciężko trenować, podnosić umiejętności, poprawiać błędy i jak najwięcej grać. Od dawna koszykówka stała się moją pasją. Poświęcam jej bardzo dużo czasu i mam nadzieję, że dzięki ciężkiej pracy i odrobinie szczęścia moje marzenia mogą się spełnić. Koszykówka to tak naprawdę całe moje życie.